No właśnie, aura za oknem, raczej mało zimowa. Posypie, nie dosypie, i nazajutrz topnieje. Są tacy co się cieszą, ale przydałby się, w moim odczuciu, chociaż tydzień trzaskającego mrozu, zamarzniętych smarków i skrzypiącego pod butami śniegu. Było by romantycznie;)
A tak , no cóż...pozostaje zadowolić się tworzeniem własnej zimy, arktycznej na dodatek.
Mała próbka mojej ostatniej aktywności ilustratorskiej, niedługo być może większa część.
Hej, hej! - Zawołał ten na krze - Nie zostawiaj mnie! Bo wieloryb mnie zje!
OdpowiedzUsuń